Dojazd do hostelu z lotniska jest dogodny (wychodzimy z przed terminal i rozglądamy się w poszukiwaniu autobusu, który na wyświetlaczu ma napis VALETTA).
Bilet autobusowy można kupić w autobusie lub u kierowcy.
Komunikacja miejska na Malcie jest bardzo przyzwoita i co nie mniej ważne, bardzo tania.
Całodzienny bilet kosztował 1,5 euro i można było dotrzeć przy jego pomocy w każdy zakątek wyspy.
Podróż trwa około pół godziny.
Wysiadamy na ostatnim przystanku, nie można więc się zgubić i pojechać dalej.
Znajdujemy się na dworcu autobusowym z wielką fontanną na placu.
Najlepiej wydrukować sobie mapkę z google maps i idziemy uliczkami starego miasta.
Valetta nie jest ogromna i trudno w niej zabłądzić.
Hostel (była to jedna z najtańszych opcji noclegowych, pokój dwuosobowy bez łazienki kosztował za 3 noce troszkę ponad 100 euro) to nie hotel pięciogwiazdkowy i dobrze jest mieć tę świadomość.
ŁĄzienka znajdowała się piętro niżej. Nie była komfortowa ale też nie jakaś szczególnie obrzydliwa.
Ma jednak mnóstwo zalet.
Jest niedrogi bo 3 noce za 50 euro od osoby to nie majatek.
Usytuowany w pięknym, starym budynku zbudowanym około roku 1600 (!)
Pokoje są klimatyczne :)
W cenie jest śniadanie serwowane przez właściciela/prowadzącego hostel - sympatycznego, nienajmłodszego juz Włocha, który słabo mówi po angielsku ale za to wyśpiewuje od rana hity musicalowe wraz z Andreą Bocellim i Sarah Brightman.
Wychodzi mu to zresztą nienajgorzej, nie jest to straszny szok dla ucha.
Śniadania podawane są w pomieszczeniach wyglądających tak:
Tutaj wejście do hostelu (patio za bramą wejściową):
Blaszany rycerz :)
Korytarz przy wejściu do pokoi.
W takim klimacie jak maltański to super sprawa.
Po kilkugodzinnym zwiedzaniu można poleżeć na leżaku, poopalać się i nawet wziąć krótki prysznic (jest na tarasie).
Ogólnia opinia o hostelu - dla podróżujących niskobudżetowo to super lokalizacja.
Jeżeli będę jeszcze kiedyś na Malcie, podejrzewam, że skorzystam z niego ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz